środa, 19 listopada 2014

12.Dziś wszystko podzielić chcesz Lecz miłości nie przetniesz na pół

Siedzę na balkonie z laptopem na kolanach kawą na stoliku. Otulona bluzą mojego męża i czytam artykuły na stronie sportowej, gdzie zachwycają się po raz kolejny wychwalają naszą reprezentację. Uśmiech mimowolnie wkrada się na moje usta. Na zdjęciach są ludzie z którymi spędziłam bardzo dużo i które wiele razy mi pomogły. Za sobą słyszę kroki
-dzień dobry Mamusiu- słyszę
-cześć słoneczko- uśmiecham się do córeczki- chodź- mówię i biorę ją na kolana
-co robisz?
-a nic takiego sprawdzałam wiadomości
-mamo...
-Oj Liwciu kochanie- mówię i całuje ją w czółko
-pokarzesz mi?
-jasne-pokazuje jej ekran
-o tatuś z wujkiem Karolem
-tak, słoneczko
-mamusiu?
-słucham?
-dlaczego nie jesteś z tatusiem i dlaczego jesteś z wujkiem Olkiem
-widzisz córeczko czasami tak bywa.
-ale ty kochasz tatusia
-Oliwko to nie jest takie proste
-jest. Ty kochasz tate, a tata ciebie. Dlaczego nie będziemy jak inne rodziny ? To nie fair- mówi i obrażona idzie do siebie do pokoiku...

Tak po roku związku rozstaliśmy się... Z tego całego związku mam właśnie Oliwkę, która ma teraz 6 lat. Z Andrzejem jesteśmy "przyjaciółmi" on ma narzeczoną Kaśkę, która mnie nie cierpi no i w sumie z wzajemnością, a ja wyszłam za mąż za Aleksandra- lekarza z którym jeździłam w karetce. Powiedzmy, że panowie nie pałają do siebie sympatią i większość ich spotkań kończy się awanturą lub szarpaniną. Sama zastanawiam się dlaczego zdecydowałam się na ślub z Olkiem. Co prawda to tylko ślub cywilny ale chyba go żałuje...

-halo?- odbieram telefon- hej
-...
-jasne, że możesz. Coś się stało?- pytam
-...
-nie nie ma go. Pojechał do Francji na jakieś sympozjum
-....
-Oliwka się uciesz- kończę rozmowę


Otwieram drzwi, gdy słyszę dzwonek.
-Cześć- uśmiecham się
-Hej Lizzy- całuje mnie w poliko- na pewno nie przeszkadzam?
-daj spokój. Oliwka jest u siebie
-TATA- słyszę tylko i się uśmiecham, a córka już prowadzi Andrzeja do swojego pokoiku.
Sama idę do kuchni i gotuje obiad oraz sprzątam. W międzyczasie odbieram telefon od swojego męża. To co słyszę nie dziwi mnie ale nie powiem boli. I mimo, że nie powiedział mi tego wprost to ja wiem, że ma kogoś na boku.  Zaczynam kroić cebulę i wtedy pozwalam swoim łzą płynąć. Po chwili czuję silne ramiona, które zamykają mnie w uścisku. Obracam się przodem do niego i wtulam, pozwalając emocją wyjść ze mnie
-Lizzy co się stało?
-nic mi w życiu nie wyszło
-nie mów tak
-a jak mam mówić? Mąż mnie zdradza, rzuciłam pracę, którą kochałam, straciłam faceta, który był dla mnie najważniejszy, a na dodatek córka jest na mnie zła bo nie taką rodzinę by chciała- mówię,a po dosłownie sekundzie czuje Jego usta na swoich i daję ponieść się chwili. Całujemy się długo i zachłannie- nie powinniśmy
-niby dlaczego?- pyta i podnosi moją twarz tak bym patrzyła mu w oczy
-ty masz Kasie, a ja..
-Nie ma Kasi. Nie liczy się nikt poza tobą, wczoraj z nią zerwałem bo nie potrafię o tobie zapomnieć. Przyjechałem tu o was walczyć
-ale ja to?
-normalnie, Oliwia jest spakowana, ty masz na to 30 minut. Pomogę ci. Proszę daj nam szansę obiecuję, że teraz was nie skrzywdzę i nie stracę
-dobrze- mówię patrząc mu w oczy. W oczy, które tak kocham.....



........................................................Koniec...................................................

przepraszam za to opowiadanie. Nie tak je sobie wyobrażałam dlatego kończę je tak wszystko. Mam nadzieję, że mi wybaczycie
KISSES

1 komentarz:

  1. Ty wiesz jak mnie wystraszyłaś? Myślałam, że Lizka nie będzie z Andrzejem. O matko. Masakra. Szkoda, że kończysz, ale powiem ci że cię rozumiem bo też coraz częściej mam takie myśli. Mam nadzieję, że wkrótce zaczniesz pisać jakieś nowe opowiadanie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń