czwartek, 4 września 2014

6.Pan wie, że ona mnie kocha

-To do zobaczenia kiedy?- pyta gdy znajdujemy się koło mojego wozu
-nie wiem. Pewnie po meczach w Brazylii- mówię smutna
-nie możesz jeszcze zostać?
-wiesz, że nie. Kurde, a mogłam iść do pracy na 8 godzin i to tylko od pon-piątku- mówię
-ej Liz przynajmniej robisz to co kochasz- podnosi mój podbródek tak, że teraz patrze w jego oczy- damy radę- składa delikatny pocałunek na moich ustach
-nie utrudniaj bo nie pojadę
-wsiadaj. Spotkamy się tak szybko jak tylko damy radę. Zadzwoń jak dojedziesz
-dobrze-  wsiadam do auta
-kocham cię- mówi i całuje mnie
-ja ciebie też. Ładnie do hotelu i nie podrywaj kibicek
-nie mam zamiaru bo mam najlepszą
-już się nie podlizuj- uśmiecham się- dobra jadę bo do jutra się stąd nie ruszę

Droga minęła mi dość szybko bo trochę ponad dwie godzinki. Weszłam do mieszkania i pierwsze co to zadzwoniłam do Andrzeja, żeby się nie denerwował. Następnie zjadłam jogurt i poszłam się wykąpać.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie budzik tuż po 6 rano. Ubrałam się, związałam włosy i poszłam zjeść śniadanie. Nie robiłam dzisiaj makijażu bo nie miałam na to ochoty. Chwile przed 7 wyszłam z mieszkania i ruszyłam do pracy...
Dyżur jak dyżur w sumie spokojny za co dziękowałam bo jakoś nie miałam siły dzisiaj na wielkie akcje ratunkowe. Wracamy właśnie z ostatniej akcji do baz.
-Luiza pamiętaj, żeby zostawić dzisiaj swoje CV
-dobrze szefie. Jest jakieś prawdopodobieństwo, że mnie przyjmiecie?
-masz duże szanse ale nie ukrywam, że będę miał mało do powiedzenia
-dziękuje za szczerość- powiedziałam i wyszłam z auta bo byliśmy już pod bazą. Weszłam do pokoju i zaniemówiłam. Byli tam wszyscy ratownicy nawet ci, którzy nie mieli dzisiaj dyżuru
-Luiza małpeczko dziękujemy ci za te kilka miesięcy i mamy nadzieję, że już niedługo do nas wrócisz bo będzie nam ciebie słoneczko brakowało- mówił Tomek z którym złapałam tu bardzo dobry kontakt- a to taki mały prezencik od nas, żebyś pamiętała no i kwiaty i mały tort
-dziękuje wam bardzo jesteście kochani. W lodówce zostawiłam wam sernik ale jest kupny bo nie zdążyłam niczego upiec. Tort na pewno pyszny ale niestety muszę już uciekać, więc smacznego i jeszcze raz wam za wszystko dziękuje- powiedziałam, a po moim poliku spłynęła łza

Wróciłam do mieszkania i przepakowałam walizkę po czym do łazienki pod prysznic i w drogę. Oczywiście ładnie się ubrałam, żeby nie straszyć i nawet delikatnie pomalowałam. Założyłam nawet prezent dostany dzisiaj i ruszyłam we wcześniej wybranym kierunku...
Zrobiłam sobie po godzinie przystanek na stacji i zadzwoniłam do rodziców.
Cześć córeczko- usłyszałam męski głos
-Hej tatku co tam u was?
-stara bieda, tęsknimy za tobą
-ja za wami też i może wreszcie będę miała czas was odwiedzić bo chwilowo nie mam pracy ale dam wam jeszcze znać.
-w sprawie twojej pracy to mam dla ciebie propozycję
-zamieniam się w słuch
-słyszałaś o mistrzostwach w pływaniu
-tak
-wiesz, że prezes związku to mój dobry znajomy
-wiem wiem
-pytał czy nie chcesz jechać jako pomoc medyczna. Fajne wynagrodzenie.
-ile to będzie trwało?
-dwa tygodnie. Same mistrzostwa od 13-24 sierpnia, wiec co?
-zgadzam się pod warunkiem, że ty z mamą pojedziecie z Drzyzgami na wakacje
-Nasłali cię?
-dziwisz się? Co mama znowu wymyśla?
-jak to ona. Wiesz, że się boi latać samolotem ale dam radę ją przekonać
-no mam nadzieję
-a jak tam u ciebie?
-stara bieda, że cie zacytuje
-a gdzie ty jesteś, że taki hałas?
-na stacji. Jadę do Wrocławia. Wiesz chłopaki grają mecze
-wiem wiem oglądam. Swoją drogą dlaczego Andrzej niósł cię wczoraj przez halę?
-pokazali to?
-przez moment. Tomek śmiał się, że chyba właśnie Andrzej pokazał swoją dziewczynę z innej strony
-zabije tą fruwającą mendę.
-oj ciągnie was do siebie, pozdrów go no i oczywiście Karola też bo się obrazi.
-dobrze kocham cię, ucałuj mamę ale ja kończę- śmieje się i już po chwili znowu ruszam w drogę do miasta nazywanego WrocLove...

Zaparkowałam pod halą chwile przed meczem. Szybko wbiegłam i pokazałam bilet po czym pobiegłam na swoje miejsce.
-Hej dziewczyny- wysapałam
-Liza? Co ty tutaj robisz?- spytała Olcia
-niespodzianka
-niespodzianke to ty zrób chłopakom
-po to tu jestem- zaśmiałam się- gdzie są?
-jak widzisz część, która gra na boisk, a Krzysiu i Andrzej gdzieś pozują do zdjęć
-to zostaje z wami.

............................................
Mecz otwarcia- bajka, mecz z Australią- bajka dzisiejszy mecz? Bajka? Wierze w to ale cholera brakuje mi na boisku Igły, Wrony, Kubiaka no hallllo ja chce ich na boisku!!!!
Trzymamy dzisiaj kciuki #goPoland
Kisses

3 komentarze:

  1. fajnie, że się z nią pożegnali ale może już niedługo będą się witać?;) Wronka uschnie z tęsknoty jak jego ukochana wyjedzie z pływakami;) zgadzam się, że mecze jak do tej pory bajka. I oby tak do końca :D
    pozdrawiam i jak masz ochotę to zapraszam do siebie na nowy rozdział:
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No to Andrzej będzie wniebowzięty z takiej niespodzianki :D Coś czuję, że Liz zostanie w tej pracy :) taka tam moje intuicja ^^
    A dziś wreszcie Dziku na boisku! jeszcze Igła i będzie genialnie :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wronka będzie zadowolony z przyjazdu Liz :D
    mówiłam już, że ich uwielbiam :D ?
    ale mogliby się przyznać, że są razem xD przecież długo nie pociągną udając, że są tylko przyjaciółmi :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń